wtorek, 14 lipca 2015

Umiesz liczyć?

Licz na siebie! Po raz kolejny przejechałam się na ludziach, o których myślałam "przyjaciele". Znacie do uczucie? Zostajecie obwinieni o całe zło świata i ich nieszczęście, mimo że wina, o ile w ogóle jakaś jest, leży po obu stronach.
To prawda. Ostatnie dwa miesiące w moim życiu były istnym koszmarem przez problemy rodzinne. Zachowywałam się wybuchowo, lekkomyślnie i nielogicznie, ale uważam, że gdy cały świat wali się na głowę, takie zachowanie jest usprawiedliwione. Jak masz dbać o innych, gdy nie masz siły dbać nawet o siebie?
Znalazłam też miłość mojego życia, co najwyraźniej moim samotnym znajomym bardzo przeszkadzało. Czy to nie normalne, że większość czasu na początku spędza się z połówką? Mówili: "olewasz nas". Gdy potem proponowałam spotkanie, ciągle ktoś nie mógł. Gdy ja powiedziałam, że nie mają dla mnie czasu i jest mi przykro, usłyszałam: "chcieliśmy dać Ci przestrzeń, żebyś mogła się Nim nacieszyć, ale nie pomyśleliśmy, że będziemy zastępstwem tylko, gdy Go nie będzie". To zupełna nieprawda. Nigdy nie byli dla mnie alternatywą. Zależało mi na nich całym sercem, ale może w trudnej sytuacji nie potrafiłam tego pokazać.
Na koniec, gdy postanowiłam się pozbierać i nie poddawać, wziąć w garść, okazało się, że nie mam do kogo wracać. "Od dawna ludzi mówili nam, że niepotrzebnie o Ciebie walczyliśmy" - usłyszałam. - "Nie czujemy się już Twoimi przyjaciółmi, czujemy pustkę, nie znamy Cię. Zmieniłaś się." Oczywiście, że się zmieniłam. Każde poważne doświadczenia zmieniają ludzi. Sama siebie nie poznaję, sama siebie nie mogę odnaleźć. Myśleli, że mi z tym dobrze? Przepłakałam tyle popołudni, gdy oni się śmiali. Nie chciałam ich zatruć, chciałam ich szczęścia. I właśnie tyle z tego mam.
Ale chwileczkę... Mówili im? Kto? Oprócz nich, mojego chłopaka i najlepszej przyjaciółki z gimnazjum nikt w ogóle mnie nie zna, nic o mnie nie wie. "Ludzie mają o Tobie bardzo złe zdanie. Mają Cię za zimną sukę, która owija chłopaków wokół palca, a potem ich wykorzystuje". Słucham?! Kocham Go, do szaleństwa i jak cholera. Jak mogłabym go wykorzystywać? I kto dał tym ludziom, który nic o mnie nie wiedzą, prawo do wydawania osądów? Ciekawe, czy gdyby oni przeszli przez tyle zła w swoim życiu, też byliby tacy skorzy do oceniania ludzi po pozorach...

To bolesne doświadczenia. Oczywiście, w ostatnim czasie byłam okropna. Krzyczałam, płakałam, wpadałam w histerię i czepiałam się głupot. Mówiłam wszystko, co przychodziło mi na myśl i nie przebierałam w słowach. Ale nie radziłam sobie. Byłam w totalnej rozsypce psychicznej. Postanowiłam się zebrać i.. no właśnie. Czy powinnam się poddać?
O nie, nie. Nic z tych rzeczy. To na pewno nie byłabym ja. Mnie takie sytuacje tylko motywują. Nie odzyskam "przyjaciół", ale przynajmniej przekonałam się, jacy bezwzględni są. Nie zmienię opinii ludzi, ale tak naprawdę nie obchodzi mnie, co mówią ludzie, na których mi nie zależy. Pozbieram się i będę szła do przodu, do celu, po swoje. Może kiedyś przekonają się, że byli w błędzie.

Czy zostałam sama? Nie, oczywiście, że nie! Zostali przy mnie ludzie, którzy są prawdziwi, i których bardzo kocham i cenię. Jest ich niewielu, można policzyć na palcach obu rąk. Nie wszyscy to przyjaciele, ale dobrzy znajomi, którzy wspierają Cię w ulepszaniu siebie, też są niesamowicie ważni. Dziękuję im z całego serca.

Kto by pomyślał, że motywacją dla mnie stanie się tak przykra sytuacja? Cóż.
Tak czy inaczej - biorę się za siebie. I nie poddam się tak łatwo. Ludzie nie mogą mnie zniszczyć, co to, to nie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz